10 lutego 2024

Wycieczka

Widok na Małopolski Przełom Wisły ze zbocza kamieniołomu
w Piotrawinie (fot. własna)
Wybraliśmy się dziś na wycieczkę do kamieniołomu w Piotrawinie. Zbyszek, mój mąż, amatorsko interesuje się geologią, ale sądząc po ogromie wiedzy, jaką dysponuje, jest to zdecydowanie jedna z jego pasji. Przyjeżdżali tu z kolegami (często na rowerach) jeszcze w czasach licealnych i szukali amonitów, gąbek i innych cennych znalezisk.

Widok jw. I mało widoczny klucz dzikich gęsi (fot. własna)

Ale nie o geologii chciałam pisać. Bo w tej dzisiejszej wycieczce najlepsze było to, że wystarczyło niecałe 50 kilometrów, by spod szarej i ponurej warstwy chmur wydostać się na słoneczko. Kompletnie nie spodziewaliśmy się tak zasadniczej zmiany kolorytu otoczenia. Ostatnio mocno mi doskwiera zimowa aura (szczególnie w tym wydaniu ni to listopadowym, ni marcowym, takim zgniłym i wilgotnym) i zarówno sam wypad, jak i niespodziewanie zastane na miejscu słonko bardzo dobrze wpłynęły na mój nastrój. A widoki z góry – niesamowite. Niedawno wracaliśmy skądś tędy – droga wiedzie wzdłuż korony kamieniołomu; było już ciemno i w oddali widać było te wszystkie światełka błyskające po drugiej stronie rzeki. No cudo!

Widok jw. U stóp zbocza widoczna radosna twórczość zakochanych
(usypane z kamieni serce, a w środku napis: "wyjdziesz za mnie?"; fot. własna)

Czasem wcale nie trzeba nie wiadomo jak daleko jechać, żeby zobaczyć niewielkie cuda. A ja od dłuższego czasu mam potrzebę przestrzeni. Może podświadomie łączę ją z wolnością, co zupełnie przypadkowo uświadomiła mi Jonna Jinton w jednym z ostatnich swoich filmów…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz